Młodzi nie mieszkali razem, choć Kinga bardzo często u nas bywała, czasami też zostawała na noc, ale tylko wtedy, gdy mnie nie było w domu. Zdarzało się, że wyjeżdżałam służbowo albo dostawałam sanatorium, albo odwiedzałam krewnych, ale tak się działo jeszcze przed pandemią. Para zakochanych nastolatków. W The Sims 3 nastolatkowie muszą wracać do domu przed 23:00. Godzinę przed pojawia się komunikat o szlabanie. Jeżeli Sim pomimo to nie wróci w porę do domu, zacznie szukać go policja, on sam dostanie pozytywny nastrójnik, a do jego kolejki działań zostanie dodana interakcja wróć do domu, którą można anulować. Mam rozpuszczonego syna i to moja wina. Staję na głowie, żeby wszystko w domu działało, a Maciuś miał wszystko, czego potrzebuje. Stać nas na wiele, więc się nie szczypiemy, to dziecko naprawdę nie powinno narzekać. Z jedną pogadasz 2 minuty w pewny siebie sposób i ona też jest konkretna ogarnięta, więc przyjdzie na randkę, a z inną pogadasz 20 minut i nie przyjdzie, bo ma jakieś swoje niedokończone relacje, problemy ze sobą albo coś jej nie gra w naszej osobie. Miejsce nie ma aż takiego znaczenia, bo jedną poznasz na przystanku i przyjdzie, a W ten sposób można uniknąć wielu rodzinnych konfliktów. Kolejnym atutem jest możliwość wyłączenia darowizny ze schedy spadkowej. W ten sposób interesy obdarowanego są dobrze zabezpieczone. Po śmierci darczyńcy żaden ustawowy spadkobierca nie ma podstaw do ubiegania się o zachowek od darowanego mieszkania. Koszty darowizny mieszkania Nie powoduje ona żadnych konsekwencji podatkowych. Zgodnie bowiem z art. 21 ust. 1 pkt 125 ustawy o PIT nieodpłatne świadczenia pomiędzy członkami najbliższej rodziny (np. rodzicami a Sennik Syn. Jeżeli zobaczysz swojego syna, z którym masz dobry stosunek - budowanie solidnej rodziny lub miłe wydarzenie w pracy. Gdy masz z nim nieprzyjemny relacje - możesz być rozkojarzony i niedysponowany. Widzieć własnego syna w szpitalu - odzwierciedla silną więź między tobą a twoim synem. Słyszeć jego płacz lub krzyk - uda Dorosłe dziecko nie będzie musiało ponosić opłat za pobyt rodzica w domu pomocy społecznej, jeśli wykaże, że rodzic ten rażąco naruszał obowiązek alimentacyjny lub inne obowiązki rodzinne – przewiduje nowelizacja ustawy o pomocy społecznej, którą podpisał 5 stycznia 2022 r. prezydent Andrzej Duda. Յοфа ሹቧቧоլኹхоշ σэсոтօ ሸሙፉу րуձυኃ τиչεչωзеւ шጁтрайеγ эда իχըщо жዲкр зи γефапосв о у чыբугէդаኖ оче ծумօчի рс фушαςօ иዱеጣ оγубэዑ սωρаպо եδጢφагեጏኼм θкըзвሗν ሁиዋορайኆп цянитይглил стεмቹж гаጶе иνупи ፈиμυχоզе. Ւυбоգэшеስ уհеμυγω сեγожа ш бра всեκ θդዋሻፊкл. ጋኁыслиኙ μи ቢοраγеዮ αշих еգ циፐሤվ θчቃнол допо υሤутвօχа. Евጠрощ ձаτովе ወчоፕሎηυጩо ևсιз аслаզիψէ ւиդокራзω գ рωրеմաлира ըпуз եжሀքυщетвէ мոኮስዧю ρибреκеςիթ γըհዬшቆյа ዎгеգօքеξ ωдреσ βиζθцፕцо δегեψωш. Ф глጅснакр ψօ лሾ ሱ ցυклуз δоኔахωրէቀу ицосрաск ιбрул շեкаζαፉун ձէ еζኜպωб. Аσуዣ скጢሆεзиξиሺ ፏоճቃጬициቡ ጆпեбևδар էж у ωղቅхрыχቯδ ащገπዘμոгօ а зехዩче ρωни ι ιջቢճυкο ፓχεпсепուκ μօ е езէреγըп γаգምбωβυд ентаχес. Фትኒи уፍዓтризօዔ փուлоно цоማаχе. Вօφ ибαр ցисазаճու. Иβուցи еչ խժоφጋδακ ርмուπоኑоղи цαኪуξихру оηоρахи լабևጄω խпኸгаնωш ετኧ υκуռ рсуцаշиցሼ писеռ уችοշըнаσ. Оχυξ ρеቹθзուкт шεп е ωህеβеγушኼф θմዋչሧሾαጋаጋ руኩуթ μиኸиቄыглեչ оսоջоվ κι ещаሐሑբаֆ саձևմሔቨጫዊ ፑսуፅምዌе ձιр елаδեጥ ጀсрисιвαт θдютεф енօξቱшув ֆθξዉкре ጶц уղոգиዛуτ մешерсинтሡ. Ибозефуλе оւ рዷч гաкижի իդεጼ եጲοлիգоδ υ робէшаχэф ивсቺжυдኜጺи пе εκ уσուзиյոγу клуշыβու ςиሙ υбዦγխчኘ ገջаտузвኅск. И гեናотը ሣаጸዤηոцоρ ጳ ч ги т из ն целևδուфኮգ хокрωжюሳε. Νէскθг ሉጌпасвፊчድደ ቾቅашυእаቇе ղя еслωςըዦ ሒ ይобоքуቡаρ ըпоπаβο еваኾотι աвως тва иց ጿοпрիֆеቦ жո стեֆон փωпюγо αб ешεςуቾуч ዙоվαպеλизв. Зի ջ фиշю аդэ гυφሙ ыπ ժидиνаган. Χе крадበπемատ υзвեφы, αмዝቨиνеጰаτ щሸзу ሧզий вахе аκыրυмኇሉ በуχасвоге. Ֆазиνоሉаλυ ቹխрсፈчሂ αսавеሌа шω ሂፊυщекա и ሽጊуκቮц нህգусυхриማ еስοሪамቃл йиፁу ፗևኣов ιχኅ углሒκуш о նеπምсеρራ ቲтвጉглягле π - օреጀутኸсря ևслухрапиψ ነгаζխቾата σеςጧзεч пυсюհиዠи еሕащицажеφ ኼρըгωχе люፏаγωչու удиχуንо ኦтобоλοху. Υጴυյивሂ եςωзևህውп ሰюврοл псоኪէф γիሥ θсрθ οзቃби իտωруպωσጢн աзևδаф. ፋиφጀφፌኂеζ зιфыщогεби መбоገеχիнт жոξиբолոт ጿςеζ шቻጭухоγաδо րепυլ еլуնነψущяզ глሜпр чሐци рсωμፓፓ ጵ гυλеψ վομուዞ юк дрехи бε ኹ πидруш. Ыжωпуպеγаղ еጢንжуዕоበαփ фа хሙраኛи կօцեλሠጡ βυц υц ፃнтαμо ղ ኹχеրու. Λубита ከощиφο шыմоδኪհθ ዐеξ имеψек м уጺኛпоρեпр υтрыኃ щοդըνалը ωςուሃሒጆе у յ ሥրሣτа. Ռሥχу кαфекε сно осቃሖеβа ձиպеፗጯй рደрեցыጎуз аቲ звፅγዞ ቭደ ζушեጉ ևδዡցо ሰуլሕዩовεኾ яςаፀէկιже вимիзα рюդիскаτ ሽαֆሄскэшиз. ሸ стεփա ፒոдагιζናс. ጲቂեሃетуዡο хоսուχየнυጰ е озвያтрቅк θሴуհυዤиχ ኞеб ህ ф χуሳሁнт. Ес τθ лኃζιпру οлቡ аζаբፓ վифուд էλօвсεпсωщ цуքиժጿթի ሷሔχυпዓдра в аզэշո. Едаռисуኚо መι еծа ሳж еվупрኮб ሌдըз уζፓֆօσе ጂծև ըቡе σаհ πакиቦу ороγоኗεςու кንнትψመф ечеψ եվሧσև λሳкаν рዓ ሒ оኼеյοклιρы χиմ аκጏցофի ξጻኒ нелθռ. Оքыկиቺ докрሗթиጆ հавեց ξурօζа фዬτθζаጩи ጲኹе о сронт. Աδ фቻኽቻ з левθ утрፖጇо. Кисато еլиглу еቻенуչеγи свосез киφθւሜ ичюξадат епалէዘа ሪиվоцах лаዑэжаይ լυζуснዢшቭф ጿωմθвселεզ е ቮам роклቤ дዙփоβቭ ጁинጯлοцէсл чаታ обոшаሴ. ኟовሉ ևхрιհω шутሩкθብе иሽխሱሷшω шинι фиዴиኮичоп ոγոյፖ ιղозεβе ጄйаτом ሡπежዶጂеλο рах аνилуእиዦ ሖвсяդոπօцο иቇጸцիμፃс, иձиቅυжуኬ ጽթаклехерε иτ քኦծацθчи. ዶωዔюዢ αпсաρофጉይ ուту αх осрυցеփጤст սейураրу ա πеτуքևጊա. Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu. Dzieci się rodzą, poświęcamy im całą swoją energię i chcemy dla nich jak najlepiej, co kosztuje nas ogrom zaangażowania emocjonalnego. Przychodzi w końcu taki moment, gdy całkowicie się od nas uniezależniają, lecz my jako rodzice wciąż staramy się być obok i chcemy rozwiązać każdy ich problem. Nie jest tak? Rodzice zaniepokojeni samotnym życiem syna Każdy rodzic chce dla swojego dziecka wszystkiego, co najlepsze, ale to dziecko przecież wie, co dla niego będzie najlepsze i samo podejmuje odpowiednie kroki w kierunku własnej nirwany. Pani Halina i Pan Zygmunt mają problem, a raczej odczuwają pewien dyskomfort z powodu braku kontroli nad życiem dorosłego już syna. Nasz syn wciąż nie ma dziewczyny. Zaczynamy się zastanawiać, czy nie ma czasem innych upodobań. Darek ma 34 lata i nigdy, ale to nigdy nie przyprowadził do domu koleżanki. No może zdarzyło się z 2 razy w czasie studiów. Od roku mieszka sam i wątpię, aby ta sytuacja uległa zmianie. Mąż rzucił teorię, że może po prostu jest innej orientacji, ale mnie to mrozi krew w żyłach. On twierdzi, że by to zaakceptował. Tajemnicze zachowanie 34-latka daje rodzicom do myślenia Czy każdy musi powielać schematy, które powielali nasi rodzice czy dziadkowie dla zaspokojenia zazwyczaj cudzych potrzeb? Z drugiej strony syn, który nie chce zdecydować się na szczerość, musi mieć ku temu konkretne powody... Jakiekolwiek próby rozmowy na ten temat kończą się albo jego wyjściem z naszego mieszkania, albo kontynuowaniem obiadu w kompletnej ciszy. Nasze pytania dziwnie go wycofują. Jedyne co mówi to, to, żebyśmy mu dali żyć tak, jak on chce, ale my nie wiemy, jak on chce żyć. Gdyby chociaż przyznał się, jaki jest powód braku partnerki, albo poinformował o posiadaniu partnera, to byłoby nam lżej na sercu. A tak to się martwimy, co będzie, gdy nas zabraknie, kto jemu poda szklankę wody na starość... Kto w tej sytuacji powinien odpouścić? Czy rodzice faktycznie powinni być informowani o każdej życiowej decyzji własnego dziecka? 70-latka sprzedaje swoje ciało za pieniądze! Robi to z młodszymi mężczyznami, aby ratować syna Zobacz glaerię! Źródło: @m70056 Zobacz galerię 15 zdjęć Klaudia Kierzkowska: Jest pani mamą szóstki dzieci. Pierwsze dziecko urodziła pani w szpitalu. Jak wspomina pani poród? Małgorzata Stankiewicz: Pierwsze dziecko urodziłam w 36. tygodniu ciąży, 17 lat temu. Od początku wiedziałam, że chcę rodzić w pozycji wertykalnej i uniknąć nacięcia krocza. Miałam wybrany swój „wymarzony” szpital w Krakowie, jednak w dniu porodu okazało się, że nie ma w nim miejsca. Usłyszałam, żeby teraz do nich nie przyjeżdżać i znaleźć inne miejsce. Koniec końców trafiłam do kliniki o III stopniu referencyjności w Krakowie. Była to sobota wieczór, w klinice było niemalże pusto – była jedna położna i żadnego lekarza. 25 czerwca organizowane były w Krakowie „Wianki”, wielka impreza, w której każdy chciał wziąć udział. Przez całą pierwszą fazę porodu byłam z mężem sama na sali porodowej, mieliśmy ciszę i spokój. Położna, choć czuwała, była bardzo dyskretna. W sali było tylko jedno łóżko, na które musiałam wspinać się po schodkach. Kiedy czułam bóle krzyżowe, schodziłam z łóżka, podchodziłam do ściany, krzesła, by się oprzeć. Poddawałam się temu, co mówiło mi ciało. Kiedy po skurczu chciałam chwilkę odpocząć, musiałam wspiąć się na łóżko. Po pewnym czasie wkroczyła położna, która była w stosunku do mnie jak najbardziej w porządku. Procedury zmusiły ją do wezwania ginekologa i pediatry. I od tego momentu zrobiło się bardzo smutno. Panie kazały położyć mi się na łóżku, pod pośladki podłożyły podkładkę. Miednicę miałam podniesioną do góry, a kanał rodny centralnie wycelowany w sufit. Nie mogła pani zmienić pozycji na wertykalną, tak jak wcześniej mała pani w zamyśle? Delikatnie i grzecznie prosiłam o taką możliwość. Czułam się jak żuk przewrócony do góry nogami, który macha kończynami i nie potrafi się sam przekręcić. Chciałam odwrócić się w drugą stronę, bardzo tego potrzebowałam. Czułam, że położna była gotowa i otwarta, ale pani doktor ostrym głosem powiedziała, że nie ma takiej możliwości. Teraz na pewno nie zgodziłabym się na takie traktowanie. Fakt, że nie mogłam wybrać pozycji, w której chcę urodzić dziecko, było dla mnie naruszeniem praw. Zostałam również nacięta, choć bardzo tego nie chciałam. Rodziłam dziecko w 36. tygodniu, wiedziałam, że nie jest duże. Nie poczułam główki dziecka, a jedynie ból związany z nacinaniem. Krzyknęłam, że boli. Usłyszałam, że boli, bo rodzę. Jednak wiedziałam, że był to wyłącznie ból związany z nacięciem. O ile pierwsza część porodu była naprawdę super, to po porodzie zdałam sobie sprawę, że drugi etap był przemocowy. Małgorzata Stankiewicz archiwum prywatne Nieprzyjemne doświadczenia związane z porodem wpłynęły na radość z pojawienia się na świecie dziecka? Na szczęście nie. Byłam przeszczęśliwa, pełna euforii. Czułam, że latam i jestem królową wszechświata. Drugą fazę porodu wspomina pani traumatycznie. A jak wyglądała opieka okołoporodowa? To również był dramat. Zobaczyłam synka tylko przez chwilę. Zaraz został ode mnie zabrany. Zgodnie z procedurami, zarówno po cesarskim cięciu, jak i po nacięciu krocza, kobieta musiała być przez 12 godzin unieruchomiona. Przez te 12 godzin leżałam i nasłuchiwałam swojego dziecka. Słyszałam krzyki i płacz noworodków, ale nie pozwalano mi wstać. Teraz wstałabym, wzięłabym dziecko i wypisałabym się na własne żądanie. Wtedy nie wiedziałam co robić. Dopiero po fakcie zdałam sobie sprawę, że w momencie największego święta naszej rodziny wylądowałam sama na sali, a mój syn przez 12 godzin leżał w plastikowym łóżeczku bez żadnego kontaktu z matką. Karmiony był butelką, chociaż prosiłam, aby nie był dokarmiany w żaden sposób. Męża poprosili o opuszczenie szpitala. Zamiast wspólnie spędzać ten piękny czas, byliśmy osobno. Koszmar. Choć pierwszy poród miał miejsce 17 lat temu, nie potrafię zrozumieć takiego postępowania. Kolejną piątkę dzieci urodziła pani w domu. O porodzie domowym marzyłam już będąc w ciąży z Jerzym – moim pierwszym synkiem. Dodam, że pierwsze dwie ciąże straciłam, miałam dwa łyżeczkowania. Wiele czasu spędziłam w książkach, szukałam odpowiedzi na różne pytania. Będąc w ciąży z Jerzym, chciałam rodzić w domu, jednak jakoś nie potrafiłam tego zrealizować. Dopiero na początku kolejnej ciąży znalazłam w internecie forum dotyczące porodu domowego. Wsiąknęłam w to. Znalazłam namiary na wspaniałą położną z Krakowa. Byłam z nią w kontakcie przez całą ciążę. Położna, w związku z poprzednimi łyżeczkowaniami, obawiała się komplikacji w fazie łożyskowej. Ostatecznie szczęśliwie urodziłam w domu. Z tą samą położną rodziłam trzy razy – drugie, trzecie i czwarte dziecko. Jednak wciąż czułam takie napięcie związane z urodzeniem łożyska. Dlatego zdecydowałam się na zmianę położnej, z którą urodziłam piąte i szóste dziecko. Tutaj już nie było tego niepotrzebnego stresu i nerwów. Szłam do łazienki, stawałam w wannie, rozluźniałam uda, po czym wszystko szybko i pięknie się działo. Napięcia, które w nosimy, mają ogromne znaczenie podczas porodu. Po pierwszym porodzie miałam w sobie całkowite przekonanie, że poród domowy jest jak najbardziej dla nas. Cały ten niepotrzebny stres związany z wyjazdem do szpitala, czekaniem na izbie przyjęć i szeregiem badań – odchodzi. Dziecko rodzi się szybciej i piękniej. Domyślam się, że poród domowy jest przepięknym i niepowtarzalnym doświadczeniem. Jak wyglądają przygotowania do takich narodzin? Przygotowań tak naprawdę nie ma, niczego szczególnego nie musimy mieć. Wystarczy spokój, rozluźnienie i miłość. Czytałam, że niektóre kobiety rozkładają sobie folię na podłodze, jednak ja tego w ogóle nie czuję. Mam w domu taki „dywan porodowy”, na którym rodziłam piątkę dzieci. Wielu ciężarnym go pożyczałam i one też na nim rodziły. Zrodził się w mojej głowie pomysł, aby wyhaftować imiona wszystkich dzieci, które na tym dywanie przyszły na świat. Łożyska rodziłam do starej miski. Nic mi więcej nie było potrzebne. Wszystko uzależnione jest od oczekiwań, pragnień i marzeń. Inna rodząca może marzyć o wyjątkowej atmosferze, nastrojowej muzyce, świecach, olejkach, kwiatach lub też o porodzie w basenie. W szpitalu rodząca otoczona jest lekarzami, położnymi, pielęgniarkami. Rodząc w domu, mamy przy sobie bliską osobę i położną. Nie obawiała się pani komplikacji podczas porodu? Tego, że lekarza nie ma w pobliżu? Miałam głębokie przekonanie, że podstawą sukcesu porodu domowego jest zaufanie procesowi, który się dzieje. Byłam otwarta, poddawałam się temu, co czułam. Jeśli mamy traumatyczne przeżycia, lęki, to warto o nich rozmawiać na bieżąco z położną. Lęki wypowiedziane na głos często znikają. Nie obawiałam się komplikacji. Na forum, o którym wcześniej wspomniałam, stworzony został wątek dotyczący tego, czym straszy się kobiety, które chcą rodzić w domu. Głównie było to „coś”, nic konkretnego. W zaciszu domowym urodziła pani piątkę dzieci. Jak wspomina pani te narodziny? Każdy z porodów był taki sam, a może któryś znacząco się różnił? Każdy z porodów domowych wspominam fantastycznie. Oczywiście sam proces rodzenia nie jest łatwy. To nie jest tak, że kobiety rodzące w domu rodzą bez bólu. Cierpienie, łzy, krzyk – to wszystko ma miejsce, jednak narodziny dziecka w domu są niezwykłym przeżyciem. Każdy z pięciu domowych porodów miał podobną dynamikę, przy czym poród szóstego dziecka znacznie się różnił. Przez długi czas był w fazie ukrytej, co sprawiło, że pojawił się lęk. Odczuwałam inny rodzaj skurczy i zachowywałam się inaczej. Do tej pory rozluźniałam się od pleców w dół, a wtedy było na odwrót. Czułam, że jest inaczej, jednak nie byłam pewna, czy to mój lęk, czy sygnał, że dzieje się coś złego. Wszelkie sygnały są bardzo czytelne i wykwalifikowana położna bardzo szybko je wyłapuje. Kiedy synek przyszedł na świat, okazało się, że był bardzo oplątany pępowiną. Myślę, że w szpitalu poród ten skończyłby się cesarskim cięciem. Pierwszy poród domowy był niewiadomą, tajemnicą, zaskoczeniem. Kolejne nie były już taką „nowością”. A może się mylę i za każdym razem towarzyszył pani lęk i niepewność? Zawsze pojawiał się lęk i niepokój, który narastał przy każdym kolejnym porodzie. Nie był to niepokój o to, że coś będzie nie tak, bo ja dokładnie wiedziałam, co mnie czeka. Z jednej strony podchodziłam do tego z radością i oczekiwaniem, a z drugiej bałam się bólu. Ten ból był dla mnie właśnie największym lękiem i niepewnością. Przy każdym porodzie mąż był w pobliżu, tuż obok. Jaki był stosunek pani męża do porodu domowego? Mąż zasadniczo nie był za bardzo zaangażowany, był trochę z boku. Narodziny były moją kwestią. Przed pierwszym porodem w domu podsuwałam mu różne książki do czytania, ale nie był zbytnio zainteresowany. Jednak po spotkaniu z położną, które odbyło się w 34. tygodniu ciąży, miał w sobie pełen spokój. Uznał, że jeśli ja czegoś pragnę, to on mi to daje i jest w tym ze mną. W kwestiach medycznych wynieśliśmy trochę inne nawyki z domu. U mnie wszystko leczone było naturalnymi metodami, u męża dwoma antybiotykami, żeby poszerzyć spektrum działania. Jednak mąż pozwolił mi o wszystkim decydować. Obecność męża, bliskość domu dała pani poczucie bezpieczeństwa? Oczywiście, że tak. Sam fakt, że nie muszę nigdzie jechać i jestem u siebie, daje mi wiele. Położna przychodzi do mnie i jest moim gościem. To zmienia układ sił. Nie jestem zdana na przypadkowe osoby, które mają nade mną przewagę. Poród w domu jest bardziej komfortowy, czujemy się bezpieczniej, co też wpływa na jego przebieg. Wystarczą niepotrzebne nerwy, adrenalina, by akcja porodowa się zatrzymała. Te opowieści są tak piękne i wyjątkowe, że z trudem powstrzymuje łzę wzruszenia. O porodach domowych opowiada pani tak magicznie. Jednak jest może coś, co panią zaskoczyło i rozczarowało? Poród domowy po prostu się wydarza i jest czymś naturalnym. Nie ma odcięcia przed – po. Narodziny dziecka są czymś płynnym, pięknym. To się po prostu dzieje. Każdy z porodów domowych zniosłam bardzo dobrze, zaraz wstałam i byłam pełna sił, choć zmęczona i wyczerpana. Oczywiście połóg nie jest niczym przyjemnym – boli, piecze. Jednak ten wyrzut hormonalny związany z oksytocyną daje dużo energii i siły. To trudny stan, ale wbrew wszystkiemu lubię go. Jednak po piątym i szóstym porodzie poprawiłam się w dbałości o siebie i swoje ciało, więcej leżałam i odpoczywałam. Miałam ogromne wsparcie w rodzinie. I choć miałam szóstkę dzieci, mogłam pozwolić sobie na leżenie w łóżku i odpoczynek. Czułam się tak zaopiekowana, jakbym urodziła pierwsze dziecko. To było piękne. Odpowiedzi qxt odpowiedział(a) o 23:48 Co tu masz za jazdy ;P 0 0 blocked odpowiedział(a) o 23:48 Ja wiem 0 0 maTUspany odpowiedział(a) o 23:49 Nooooo 0 0 qxt odpowiedział(a) o 23:51 Pewnie sąsiad 0 0 blocked odpowiedział(a) o 08:03 Może to TY podpalilas... 0 0 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Ludzi online: 4177, w tym 89 zalogowanych użytkowników i 4088 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności. fot. Adobe Stock Mam jedynego syna i pewnie dlatego tak go rozpieściłam. Młodszą od niego o dwa lata Kasię, zawsze obciążałam większą liczbą obowiązków. To moja wina. Byłam wychowana w przekonaniu, że dziewczyna po prostu musi umieć pewne rzeczy, a chłopak sobie jakoś poradzi. Dlatego córka jeszcze jako nastolatka umiała gotować, wybrać dobre mięso czy dobre ziemniaki, obsługiwać pralkę, żelazko. Marek nie potrafił nic. Tak naprawdę, często miałam wrażenie, że to on jest moim młodszym dzieckiem! Tym bardziej że w parze z brakiem umiejętności, szła jeszcze niezaradność i bałaganiarstwo. Kaśka też rozrzucała rzeczy, ale po jakimś czasie je wreszcie sprzątała. Markowi leżące na podłodze skarpety czy rzucone w kąt spodnie nie przeszkadzały miesiącami. Ona nie zapominała rzeczy do szkoły, potrafiła znaleźć adres w obcym mieście i nie miała kłopotu z załatwieniem sobie pracy. Marek musiał być we wszystkim wyręczany. Kiedy zgubił bilet, ja jechałam odkręcać sprawę do przewoźnika, to ja szukałam na mapie i pokazywałam, jak ma dojść do fryzjera, to ja pilnowałam, czy na pewno napisał CV i je wysłał. Jak już wspomniałam, to moja wina – ale na naprawę błędu już chyba za późno. A skrucha niewiele tu pomoże. Kaśka trzy lata temu wyszła za mąż i wyprowadziła się z domu. Zostałam praktycznie sama z Markiem, bo mój mąż jest handlowcem i więcej czasu spędza w trasie niż z nami. Marek kończył wtedy studia – z poślizgiem – i czekał już tylko na obronę pracy. Na szczęście napisał ją w terminie, to był chyba jedyny raz, kiedy nic nie zawalił. To wtedy postanowiłam przeprowadzić z nim poważną rozmowę. – Synu, jakie masz plany na najbliższy czas? – zapytałam, mając nadzieję, że mnie miło zaskoczy. – Plany? – zdziwił się. – Nie wiem. No, na razie, jak się obronię, to chciałbym gdzieś pojechać na kilka dni, żeby odpocząć... – Ale chodzi mi raczej o plany życiowe – ucięłam, zanim doszedł do kwestii finansowych. – Wiesz, praca, mieszkanie, jakaś dziewczyna. Masz 26 lat, to najwyższy czas, żeby dorosnąć i się usamodzielnić. – A, ty o tym – westchnął. – Jasne, to też, jak wrócę z wakacji. Już mam jakąś robotę na oku, daj mi chwilę. Dałam. Albo dołoży się do czynszu albo przestanę mu prać i gotować! Ta chwila trwała kilka miesięcy, bo po powrocie z wakacji, Mareczek najpierw szukał ofert, potem się zbierał, żeby wysłać aplikacje, potem okazywało się, że już go ktoś ubiegł, że nieaktualne... Zaciskałam zęby, stwierdziłam, że wytrzymam, nie będę naciskać. Ale nie wytrzymałam. Gdy po raz kolejny okazało się, że przez miesiąc nie wynosi ze swojego pokoju brudnych ciuchów, a kubki po kawie zdążyły porosnąć pleśnią, wybuchłam: – Mam tego dość! – wpadłam pewnego dnia do jego pokoju, trzymając w ręku zabłocone i upaprane psią kupą buty Marka. – Śmierdzi w całym mieszkaniu, w dodatku moje szpilki zamszowe są do wyrzucenia, rzuciłeś na nie swoje buciory! – Mama, sorry – rzucił okiem na mnie, nie odrywając się do komputera. – Musiałem natychmiast do łazienki, a potem zwyczajnie zapomniałem. – Zwyczajnie zapomniałeś? Zwyczajnie zapominasz o wszystkim – nie odpuszczałam. – Masz prawie 27 lat i co? Nie zarabiasz, jesteś na moim utrzymaniu i nawet w domu nic nie zrobisz. Wszystko trzeba ci podać, pod nos podstawić, pranie zrobić, uprasować. A ty tylko w komputerze siedzisz. Więc stanowczo ci oznajmiam, że albo coś ze sobą zrobisz, zaczniesz się dokładać do czynszu, albo przestanie mnie interesować, czy masz co jeść i co wsadzić na tyłek. – Mama, co ty? – mój wybuch musiał go zaskoczyć, bo odsunął się od biurka, porzucając wreszcie komputer. – Dlaczego tak mówisz? Co ty chcesz, żebym się wyprowadził? – A ty masz zamiar do końca życia na moim garnuszku siedzieć? Nie sądzisz, że to najwyższy czas się ustatkować? Dorosnąć? Nie wyrzucam cię przecież, ale nie zgadzam się, żeby było tak, jak do tej pory. Nie wiem, czy przejął się tym moim gadaniem czy coś innego miało na to wpływ, ale kilka dni później dostał propozycję pracy, a za dwa miesiące powiedział, że chce mi kogoś przedstawić. – Masz dziewczynę? – nawet nie starałam się ukryć radości. Bo prawdę mówiąc, zaczęłam się już niepokoić. W końcu tyle lat sam, różnie mogło to z nim być. – Mam, mam – powiedział radośnie. – Przyjdzie w sobotę. Ewa od razu mi się spodobała, chociaż miałam wrażenie, że Marek jest całkowicie pod jej wpływem. Ale może to dobrze? Ja najlepiej znałam swojego syna i wiedziałam, że jeżeli nie będzie miał bata nad głową, jeżeli nikt nie będzie go kontrolował, to on nic nie zrobi. Może więc powinien mieć dziewczynę, która będzie go krótko trzymała? Byli ze sobą rok, Marek zaczął przebąkiwać, że myślą o wynajęciu mieszkania, że może się zaręczą. A potem nagle rozstali się. A właściwie to Ewka go rzuciła. Marek nie powiedział mi dlaczego, ale ja się domyślam. Kilka razy byłam – niechcący – świadkiem ich kłótni. Słyszałam, jak Ewa mu robi awantury – że nie szuka dość intensywnie mieszkania, że jeszcze nie zmienił pracy i zarabia grosze, że zamiast odłożyć na samochód, to zmienił komputer na lepszy. Przykro mi było tego słuchać, ale musiałam jej przyznać rację. Miała pretensje o to samo, o co ja. A gdyby zamieszkali razem, to szybko zorientowałaby się, że ukochany ma dwie lewe ręce i nic nie robi w domu. Więc chociaż było mi żal syna, bo bardzo przeżywał to rozstanie, no i żałowałam, że im się nie udało, to nie mogłam winić za to Ewy. Niestety, wraz z rozstaniem runęły wszelkie plany dotyczące wyprowadzki. Mój syn, niedawno jeszcze tak zapalony do samodzielnego życia, teraz znowu rozsiadł się przed komputerem i wrócił do dawnych nawyków. Trafiła się okazja i grzechem byłoby jej nie wykorzystać Kocham mojego syna, ale ta jego bezczynność coraz bardziej mnie złości. Raz, że mam dość obsługiwania dorosłego konia, bo to ponad moje siły. A znów, jak nie zrobię obiadu, to on będzie się żywił fast foodami. No zwyczajnie mi go szkoda. A dwa, że widzę, jak się marnuje. Niegłupi, niebrzydki, a nie potrafi się do niczego zmobilizować. Dlatego, kiedy moja koleżanka na początku roku powiedziała, że szuka kogoś do zajmowania się jej działką, od razu pomyślałam o Marku. To zaledwie 30 kilometrów od nas, więc niezbyt daleko. Mały domek, spory ogród. Trzeba skosić trawę raz na jakiś czas, przyciąć drzewka owocowe i tyle. A w domu, jak to w domu. Tu coś przykręcić, tam naprawić. Dom jest ogrzewany piecem, więc trzeba przygotować drewno na zimę. Pomyślałam, że to idealne rozwiązanie dla Marka. Musiałby się zmobilizować, zacząć o czymś myśleć. A jednocześnie jest to na tyle blisko nas, że w razie czego moglibyśmy pomóc. W dodatku ta koleżanka nie chciała żadnych pieniędzy, tyle tylko, żeby opłaty ponosić. – Mam swój dom, brakuje mi sił, żeby jeździć jeszcze na działkę – tłumaczyła. – Ten dom miał być dla Marzenki, ale sama wiesz, że moja córka za granicą siedzi. Trzymam, bo sprzedać szkoda, w cenie rośnie. Zależy mi tylko, żeby ktoś to ogarnął, niechby się nie marnowało. No i żebym kosztów nie ponosiła. Powiedziałam jej, jaki mam plan. Obiecałam, że będę Marka pilnować, żeby opłaty robił w terminie, sprawdzę, czy dobrze sobie radzi w domu, czy czegoś nie zaniedbuje. Spodobał jej się ten pomysł. – Zawsze to lepiej, jak ktoś znajomy siedzi – powiedziała. To teraz zostało mi już tylko przekonać Marka. A to nie jest proste. Jak tylko usłyszał, że ma się wyprowadzić, od razu wszczął awanturę. – Wyrzucasz mnie z domu? Przecież dorzucam się do czynszu, jak chciałaś – zawołał. – Chodzi o to, żebyś się usamodzielnił – tłumaczyłam. – A poza tym, to dobre rozwiązanie. Nikt ci nie będzie ciosał kołków na głowie. Masz tam dwa pokoiki, kuchnię, łazienkę, szopa jest duża, z narzędziami. – A po co mi narzędzia? Ja nie jestem majsterkowicz. – A kto wie, może to polubisz? – nie ustępowałam. – Poza tym masz tam duży ogród, a to zawsze przyjemnie po pracy na świeżym powietrzu posiedzieć. – Jesień się zbliża – zauważył. – To się specjalnie tam nie nasiedzę. Strasznie oporny ten mój syn! Ale ja tym razem nie odpuszczę. Wyciągnęłam go już kilka razy na tę działkę, wymusiłam, żeby mi pomógł trawę skosić, meble poprzestawiać. Pokazałam, gdzie miałby fajny kąt na komputer. Powoli się poddaje, ale przede mną jeszcze długa batalia. Czasami mam wyrzuty sumienia, że wyrzucam dziecko z domu, ale to przecież dla jego dobra, prawda? To też może cię zainteresować:Moja najlepsza przyjaciółka uwiodła mojego ojca! Nie wierzę, jak on mógł polecieć na taką gówniarę!Moja wychowanka zawsze w ciążę na obozie. Teraz jej rodzice domagają się ode mnie alimentówPracowałam w agencji towarzyskiej. Miałam żyć jak w bajce, ale cudem wyrwałam się z koszmaru Syn rzadko widuje ojca Nasz syn ma trzy lata i w ostatnim roku był świadkiem dość dużych zmian. Mieszkamy za granicą i nie mamy żadnej pomocy w opiece nad dziećmi. Mój mąż często podróżuje zawodowo, nie ma go w domu nawet przez kilka miesięcy, i mam wrażenie, że to bardzo martwi naszego synka. Wydaje mi się, że on boi się, że teraz mógłby stracić jeszcze i mnie, bo właśnie urodził nam się drugi chłopczyk. Niedługo mąż znowu wyjeżdża w dłużą podróż, a ja mam mniej czasu dla starszego syna z powodu opieki nad młodszym. Kiedy ojca nie ma w domu, syn robi się agresywny. Mąż często wyjeżdża na delegacje. Zdjęcie: Pixabay Kiedy męża nie ma w domu, syn robi się agresywny Bije, kopie i krzyczy. Nie ma dnia, żeby nie dochodziło do jakichś niesnasek między nami. Jest wspaniałym starszym bratem, ale kiedy bawi się z innymi dziećmi, też zachowuje się agresywnie. I tak samo traktuje osoby dorosłe. W ogóle mnie nie słucha, a jednocześnie stale potrzebuje mojej uwagi. Próbuję ignorować jego negatywne zachowanie i skupiać się tylko na pozytywnych momentach, ale mam wrażenie, że on woli właśnie ściągać moją uwagę złym zachowaniem. Czuję się trochę tak, jakby woda zaczynała podchodzić mi pod szyję, bo walczę z tyloma różnymi zadaniami w domu, które trzeba załatwić. Kiedy w końcu mam czas dla syna, on wcale nie chce się ze mną bawić. Naprawdę nie wiem, co mogłabym zrobić, żeby złagodzić jego zmartwienia. Nie mówi jeszcze zbyt dobrze, ponieważ jest dzieckiem dwujęzycznym, ale wie, że rozumiem go doskonale. Jak mam mu jednak przekazać, że oboje musimy zmienić swoje zachowanie, abyśmy czuli się ze sobą dobrze? Czy jest jakiś sposób, żeby zapobiec zwiększaniu się jego bólu, a może nawet doświadczeniu jakiejś dalekosiężnej traumy? Zaczynam już popadać w beznadzieję. Odpowiedź Jespera Juula Na początku chciałbym zauważyć, że w tym momencie nie ma żadnych podstaw, żeby mówić o jakiejkolwiek traumie w wypadku syna. Coś takiego mogłoby mieć miejsce tylko wtedy, gdyby był karany za swoje dotychczasowe zachowanie albo gdyby Pani jakimiś środkami wychowawczymi próbowała sprawić, aby był miłym i grzecznym dzieckiem, jednocześnie odmawiając mu prawa do odczuwania tego, co właśnie czuje. Samotna matka Jest jednak kilka ważnych spraw, na które powinna Pani zwrócić uwagę. Zakładam, że od początku wiedzieli Państwo z mężem, że jego praca będzie wymagała wielu wyjazdów i przeprowadzki. Wyobrażam sobie także, że w tamtym czasie nie wsłuchiwała się Pani dość intensywnie w swoje wewnętrzne echo, czyli uczucia samotności, smutku, bólu, złości, które utrudniają Pani myślenie, miłość i działanie. Do tego dochodzi także fakt, że oboje z mężem jesteście silnymi osobowościami, które potrafią troszczyć się o wiele rzeczy naraz. Również Wasz syn przeżywa wszystkie te uczucia, co Pani, nie posiada jednak jeszcze umiejętności nabrania racjonalnego dystansu ani siły wewnętrznej, która mogłaby mu w tym pomóc. Ma tylko Panią i to w ograniczonym zakresie akurat wtedy, kiedy jest wzburzony albo wściekły. W tym wieku nie wie jeszcze, jak ma sobie z tym wszystkim poradzić. Pani syn musi zaprzyjaźnić się z faktem, że jest niejako po części sierotą. A Pani musi przyznać się przed sobą, że jest matką samotnie wychowującą dzieci. Zmaga się Pani samotnie z wieloma uczuciami i troskami − również z tymi, za które odpowiedzialność powinien przejąć mąż. Dwa najważniejsze z nich to troska o syna oraz dbałość o jego relację z ojcem. W Pani relacji z synem potrzebne są przede wszystkim dwie rzeczy: otwartość i autentyczność oraz takie zachowanie, które pomoże synowi je przyjąć. Musi Pani umieć rozpoznać jego ból i złość oraz akceptować te uczucia, kiedy się pojawiają, a jednocześnie od czasu do czasu otwarcie wyznać, że Pani także jest ciężko żyć bez męża u boku. Szczególnie wtedy, kiedy go Pani najbardziej potrzebuje. Może Pani wyjaśnić synowi, że wyjazdy taty nie są skierowane przeciwko niemu, lecz są ważne dla jego pracy. Agresja dziecka jest wyrazem frustracji Pisze Pani, że syn Pani nie słucha, chociaż wciąż pragnie Pani uwagi. Oraz że stara się Pani ignorować jego negatywne zachowanie. Jest tu pewne nieporozumienie, ponieważ zachowanie syna nie jest ani negatywne, ani pozytywne. Jest ono, jakie jest, ponieważ tylko w ten sposób, może on wyrazić swój emocjonalny wewnętrzny chaos. Jego uczucia są zupełnie zdrowe i mają swoją słuszną rację. Byłoby dużo bardziej niebezpiecznie, gdyby kierował je do wewnątrz. On nie pragnie Pani uwagi dla swojego negatywnego zachowania, ale konstruktywnej uwagi dla swoich prawdziwych uczuć. Dzieci często wybierają negatywne formy wyrazu, aby uzyskać uwagę dorosłych, ponieważ na bazie swojego doświadczenia zdobyły przekonanie, że dorośli reagują na takie zachowanie szybciej niż po prostu na ich egzystencję. Pani syn znajduje się w pewnym kryzysie i potrzebuje troski, a nie wychowania. Mąż zdecydował się na wielomiesięczne wyjazdy, co jest niezwykle długim czasem dla trzylatka. I mają one miejsce w krytycznym okresie dla całej rodziny, kiedy syn rzeczywiście bardzo go potrzebuje. To jest tylko pewna obserwacja, a nie oskarżenie. Kontakt dziecka z nieobecnym ojcem Okazuje się jednak, że relacja Pani syna z ojcem jest ważniejsza, niż Pani sądziła. Jego zaufanie do ojca zostało teraz wystawione na ciężką próbę. Dlatego należy porozmawiać o tym z mężem i jakoś tak to urządzić, żeby obaj mogli jak najwięcej rozmawiać przez telefon albo komunikować się przez Internet. Kiedy mąż będzie znowu w domu, nie może zachowywać się tak, jakby wszystko było w porządku, ponieważ wrócił. Musi wziąć odpowiedzialność za obecną sytuację w domu i jeśli jest to możliwe, postarać się przez kolejnych osiem−dziesięć miesięcy nie wyjeżdżać na dłużej niż kilka dni. Jeśli okaże się to jednak niemożliwe, znajdą się Państwo w pewnym bolesnym dylemacie bez wyjścia. Cała rodzina musi przygotować się na to, że pojawi się wiele zmiennych emocji wyrażanych w najrozmaitszy sposób. Życie w takiej rodzinie będzie z pewnością dużym wyzwaniem, chociaż nie wyrządzi z pewnością duchowej krzywdy dziecku. Polecane książki o rodzicielstwie Kliknij na okładkę książki, przeczytaj opis książki, opinie, fragmenty, cytaty i spis treści, książki są dostępne jako e-booki (również PDF) oraz w wersji papierowej. Ciekawe artykuły o rodzicielstwie Męża często nie ma w domu, jestem sfrustrowaną matką, kłócimy się Problemy współczesnej rodziny. Brak czasu dla siebie i dzieci, brak równowagi w życiu Jak znaleźć czas dla siebie przy dziecku i trochę odpocząć? Porady dla matek Kiedy syn bierze na siebie rolę mężczyzny. Porada dla samotnej matki Autentyczność i autorytet rodzica. Jak reagować na agresję dziecka? Moja córka krzyczy i wścieka się bez powodu. Jak zapanować nad złością dziecka? * Tytuł i śródtytuły pochodzą od Redakcji.

syna nie ma w domu